poniedziałek, 30 kwietnia 2012

Rozdział IV

Faktycznie słyszałam jak ktoś wychodzi. Lou pewnie myślał, że nie słyszałam tego 'I o tobie'. Co to miało znaczyć ?! Ja jestem Noelle Stark, dziewczyna której się unika, a nie w niej zakochuje. A może Louis się pomylił i Harry nie zakochał się we mnie ? Mam nadzieję, bo wyobrażacie sobie co by było, gdyby tych dwoje się we mnie zakochało ? Dopiero co się z nimi zaprzyjaźniłam nie chcę ich stracić przez tą jak jej tam ? A tak - miłość. Nigdy nie doznałam tego uczucia. No chyba, że 'Kocham Cię' od mamy, które od niej i tak rzadko słyszałam, czy innej rodziny się liczy. Dobra, pomyślę nad tym póżniej. Zaraz .. Hazza wyszedł, a Lou poszedł go szukać czyli zostałam tu sama i to bez kluczy ? Świetnie.

Obudziłam się już w swoim domu. Swoją drogą to jak ja się tu znalazłam ?! Przecież wczoraj, gdy zasnełam byłam w domu Louisa. Usiadłam na łóżku. Na szafce nocnej był liścik.
' Jak wróciłem spałaś. Postanowiłem cię zawieść do domu. ~ Lou : ) '
O jak miło.
- Ej, skąd on miał klucze od mojego domu ?
- E, wyciągnął je z kieszeni twojej kurtki ?
- A skąd niby wiedział, że tam są ?
- Może sprawdził ? Bo większość osób trzyma klucze w kieszeni od kurtki ?
- No dobra. Faktycznie.
A ja znowu rozmawiam sama ze sobą w myślach. Może naprawdę coś ze mną nie tak ? Niee, po prostu za dużo przebywam z chłopakami, ale trudno. Nie mam zamiaru tego zmienić. Spojżałam na zegar była dopiero 8:30. To czemu ja nie śpię ? O, no tak. Bo przecież wczoraj wcześnie zasnełam u Louisa. Dobra, czas podnieść zadek z łóżka i się ogarnąć, a potem śniadanko i .. nauka. Muszę się przygotować do jurzejszych zajęć. Może i jest początek roku, ale mamy już mnóstwo zadane. Grr, głupia szkoła. Chociaż biorąc pod uwagę fakt, iż dzięki niej poznałam Harrego i Louisa to nie jest tak źle. No dobra, to idę wziąść prysznic. Jak miło, że mieszkam sama i nie muszę wstawać wcześniej żeby zająć łazięnkę. W Polsce zawsze tak robiłam. Mam młodszą siostrę - Lux, i brata bliźniaka - Bentleya. On zawsze rozumiał mnie najbardziej. Może to ta bliźniacza telepatia ? Hmm, możliwe. Właśnie dzięki jego wsparciu jestem tutaj w Londynie. Czasem wydaje mi się, że tylko jemu na mnie naprawdę zależało. Moja mama jest strasznie płytką osobą. Zawsze musi być tak jak ona chce, a no i oczywiście zawsze muszę myśleć co powiedzą inni jak hmm, zamiast pójść spać pójdę na imprezę. Według mojej mamy, że jestem puszczalska. Grr, z całego serca jej nie cierpię. Mam nadzieję, że ja będe inna. Bo będę, muszę. Moja siostrzyczka Lux, ma 4 latka, chodzi do przeczkola i jest małym łobuzem. Kocham ją całym sercem. Ona chyba wszystko rozumie, to jaką osobą jest mama, że wyprowadziłam się przez nią. Bentley, przypomina mi o moim ojcu. Chociażby swoim imieniem. Uwielbiał motory, a jego ulubionymi były właśnie Bentleye. Tata ma podobny charakter do mojego. Albo ja do niego, bo to jednak on był pierwszy .. No, nie ważne. Tak samo jak ja nienawidzi / nienawidził mamy. Nie mam z nim kontaktu więc nie wiem dokładnie. Gdy miałam 10 lat zostawił mamę, a co się z tym wiąże - nas. Tęsknie za nim. Wiem, że próbował utrzywać z nami kontakt, ale moja kochana mamusia ukrywała to przed nami. Dowiedziałam się o tym z Bentleyem przez przypadek. Mam nadzieję, że go odnajdę. Moja mama jest teraz z jakimś dziwnym kolesiem. Jest z nim tylko dla tego, że ma po kropce dużo zer na koncie. Niestety jestem skazana by go lubić, bo jest on ojcem Lux. No dobra, koniec wspominania muszę się ogarnąć.
Gdy już wziełam prysznic postanowiłam, że zrobię sobie śniadanie. Tylko co by tu zjeść ? Emm, może naleśniki ? Niee .. Za dużo przy nich pracy, a nie mam kogo poprosić żeby zrobił. Płatki ? Tak ! Mamy zwycięzcę ! Wygrywają płatki !
Gdy zjadłam śniadanie postanowiłam, że tak jak sobie obiecałam się pouczę.
Tak mnie więcej zleciał mi dzień .. Na nauce, więc bardzo nudno. Była dopiero 20:30, a ja byłam strasznie zmęczona. Chyba mimo wczesnej godziny się położe. Najwyżej będę chociaż raz wyspana.

Obudził mnie jakiś natarczywy dźwięk. Po chwili domyśliłam się, że to mój budzik.
Była dopiero 6:30, a szkoła zaczyna się o 9:45. Więc wytłumacznie mi, czemu ja to urządzenie szatana ustawiłam na 6:30 ?! Chwilami to nawet ja siebie nie rozumiem. No dobra, może mi się przypomni jak się odświeżę ? Możliwe. Dobra, to idę wziąść prysznic.
Po przyjemnym prysznicu, czas na śniadanko. Ej, serio powinnam chodzić spać wcześniej, chyba się ... wyspałam. A jak na mnie to dziwne. Okej, to na śniadanie tradycyjne .. PŁATKI. Poszłam do kuchni w celu przygotowania moich kochanych płatków. No nie ! Tylko nie to ! Płatki one .. się skończyły ! Czyli nie mam co zjeść, bo jestem tak leniwa, że jeśli trzeba zrobić coś wiecej niż wsypać do miski i zalać mlekiem odpada. Postanowiłam więc, że wyjdę wcześniej i wstąpie do Starbucksa.
Byłam już gotowa do wyjścia, a była dopiero 7:48. Trudno, najwyżej posiedzę dłużej w Starbucksie.
Stanełam w kolejce. W pewnym momencie czekania poczułam, że ktoś dźga mnie w plecy. Odwróciłam się.
- Cześć. A ty co ? Postanowiłaś wstawać wcześniej, żeby zdążyć na metro ?
- Hej, jak ty mnie znasz. A tak naprawde to płatki mi się skończyły i postanowiłam zjeść coś tutaj. A ty co tu robisz ? A może, - powiedziałam z cwaną miną - może mnie śledzisz ? - udałam przerażenie. W tym samym momencie usłyszałam chrząkniecie. Odwróciłam się od Harrego. Okazało się, że teraz była moja kolej i sprzedawca czekał na moje zmówienie.
- Czy mogę przyjąć zamówienie ? Czy będzie Pani dalej flirtować z tym chłopakiem ?
- Usłyszałam cichy śmiech Harrego, mi też chciało się śmiać, jednak przemilczałam to, że niby z nim flirtuje i postanowiłam złożyć zamówienie. - Poprosze esspresso i czekoladowego Donuta.
- Okej, to będzie 15, 45 funtów. - Zapłaciłam i poszłam do wolnego stolika.
Po chwili przystadł sie do mnie Loczek. Spojżałam na jego zamówienie. Kupił mrożony jogurt i jakąś kawę, chyba capuccino. Ja dzisiaj dla odmiany zamiast capuccino, zamówiłam esspresso. Gdy tak rozmyślałam, patrzyłam się na Loczka. A on zamiast jak normalny czlowiek zapytać dlaczego tak się emm, gapię strzelił we mnie swoim mrożonym jogurtem. Swoją drogą pożywne śniadanko sobie nasz Harold zamówił.
- Pogieło cię ?! - Jogurt z mojego czoła spłynął wprost na moją nową BIAŁĄ bluzkę, wspominałam, że był on czekoladowy ?!
- Ja przepraszam, bo celowałem w twarz i nie pomyślałem, że to spłynie .. - Dobra już trochę mi się go żal zrobiło. Przecież wiem, że zbyt dobry w myśleniu to on nie jest, więc nie mogę zbyt wiele wymagać.
- Dobra, skończ już. Wybaczam ci, ale lepiej mi powiedz która jest godzina, bo nie wiem czy zdążę iść się przebrać.
- Emm, jest 8:50. Właściwie to powinniśmy się już zbierać.
- I twoim zdaniem mam pojechać do szkoły w bluzce ubrudzonej czekoladowym jogurtem ?!
- Tak jakby nie masz innego wyboru. Czekaj mam pomysł. - Zaczął grzebać w swojej torbie. - Masz - Rzucił czymś we mnie. Po chwili się okazało, że to T-Shirt.
- Ee, po co mi to ?
- A podobno to ja jestem kiepski w myśleniu. - Zaczął się śmiać, a ja nadal nie wiem o co chodzi. - No idź się przebrać do łazienki, bo czas leci i za chwile nie będzie czasu, więc będziesz zmuszona przebrać się tu, ale spokojnie nie będę patrzył. - Powiedział i zaczął się śmiać.
- Em, okej. - Chciałam zobaczyć jego reakcję, więc zdjęłam moją bluzę i już chciałam zdjąć brudną bluzkę ..
- Ej ! No ja tylko tak żartowałem !
- Ja też ! - Powiedziałam, pokazałam mu język i pobiegłam do łazienki się przebrać.

Tym razem nie spóźniliśmy się na metro i byliśmy w szkole na czas. Zawsze kiedy kogoś mijałam on patrzył na mnie jak na kosmitkę. Nie wiedziałam o co chodzi.
- Harry o co może chodzić ?
- Co ?
- No patrzą na mnie jak na kosmitkę.
- Dopiero dziś to zauważyłaś ? - zaczął się śmiać. No dobra mi też się chciało śmiać, ale poważnie o co chodzi ?
- Ej, Harry idę do łazienki.
- Okej, spotkamy się pod salą od Angielskiego.

Poszłam do łazienki w celu przejżenia się w lutrze. Może wtedy odkryję o co chodzi.
Spojżałam w lustro i wtedy mnie olśniło .. Okazało się, że na T-Shirt'cie od mojego genialniego Hazzy było napisane ' Lubię buziaki od dziewczyn. To cmokniesz ? <3 '
Innego wziąść nie mógł ?! No błagam ! Jedyną opcją jest to, że mogę zapiąć bluzę, chociaż biorąc pod uwagę fakt, że jest upał to nie zbyt dobre rozwiązanie.
Postanowiłam przemknąć nie zauważona pod klasę i powiedzieć o wszystkim Harremu.
- Harry geniuszu !
- Tak, to ja. - Powiedział z uśmiechem.
- Odkryłam czemu tak dziwnie się na mnie ludzie patrzą.
- No to czemu ?
- Patrz na napis na koszulce - Spojrzał na moją koszulkę.
- Usłyszałam nie pochamowany śmiech mojego kolegi, jemu najwyrażniej napis nie przeszkadzał .. - Ej, nie wiem o co ci chodzi. To jedna z moich ulubionych koszulek.- Już miałam go udusić, gdy pojawił się Louis.
- Hej Wam. Z czego tak się śmiejecie ?
- Pa-patrz na-a jej koszulkę - powiedział przez śmiech Hazza.
- Lubię buziaki od dziewczyn. To cmokniesz ? - Zaczął czytać na głos Lou. Ku mojemu zdziwieniu nie zaczął się śmiać. - Czyli się nie załapię ? - I teraz wybuchł śmiechem.
- Ej, rozumiem, że wam się to wydaje śmieszne, ale ogarnijcie się.
- No co, mogłaś nie zakładać takiej koszulki.
- Spojrzałam na niego wzrokiem typu ' Grr ! ' On serio myśli, że ja dobrowolnie założyłam ten T-Shirt ? - To przez Harrego ! To on ubrudził mnie tym cholerrnym mrożonym jogurtem ! - Chyba zaczełam wyglądać jakbym miała się rozpłakać, bo Louis mnie przytulił. A po chwili ciągnąć gdzieś za rękę.
- Krzyknełam do Hazzy - Harry, ratuj ! To jest uprowadzenie ! - Ale ten tylko zaczął się śmiać. Cóż za pomoc. Bohaterem to on nie jest. - Właściwie to gdzie mnie ciągniesz ?
- Dam ci swoją koszulkę
- O nie. Nie założę niczego za nim nie sprawdzę co na tym jest napisane. A więc co jest ?
- Emm. - Zatrzymał się gwałtownie i wylądowałam na woźnym. Dzięki Louis. Z kim ja się zadaję ?! Przeprosiłam woźnego i czekałam, aż dowiem się co jest na koszulce. - A co ja moge mieć na koszulce ? Paski !
- Okej, to daj.
- Mam się rozebrać na środku szkolnego korytarza ?
- Emm ..
- Okej - zaczął się śmiac i zdjął koszulkę.
- Za chwilę przyniosę ci tą - Ha ha, teraz on będzie w tej 'świetnej' koszulce. Chociaż on nie jest dziewczyną, więc i tak ma lepiej. Okej, to idę się przebrać.
Umm, od razu lepiej. Nawet fajna ta koszulka. Lou ma ładne perfumy .. Ej, czyli że pachnę męskimi perfumami. W sumie i tak widać, że jestem w męskiej koszulce, więc gorzej być nie może. Drr ! O nie dzwonek szkolny. Czyli zaraz angielski .. Fajnie by było gdybym wiedziała gdzie jestem. Właśnie dlatego zawsze wszędzie chodzę z Hazzą. Ja kompletnie nie mam orientacji w terenie. Potrafię się zgubić w SuperMarkecie. Okej, to teraz jak znaleść salę ? Mam tylko jedno wyjśćie. Telefon do przyjaciela.
- Harry, jak się idzie pod salę od Angielskiego ?
- No nie mów, że się zgubiłaś. - zaczął się śmiać.
- Ej, no pomóż !
- Okej, to gdzie jesteś ?
- No w szkole - Odpowiedziałam bez zastanowienia.
- Tyle to wiem. - Usłyszałam jego śmiech. Dopiero teraz uświadomiłam sobie, co odpowiedziałam.
- Oj dobra. Weź mi pomóż. Oprócz tego, że jestem w szkole to nic nie wiem. Przyjdziesz po mnie ?
- Oj Noelle ..
- Też cię kocham. To czekam przy automacie. - Rozłączyłam się i czekałam na Hazzę.

Byliśmy już w klasie. Zdążyliśmy ledwo co. Właściwie gdy usiadłam wszedł nauczyciel.
Dobrze, że nic nie zauważył, bo nie specjalnie mam ochotę odwiedzić naszego dyrcia.
Lekcja wyjątkowo mi się dłużyła dobrze, że za chwilę przerwa. Dzisiaj po szkole tradycyjnie idziemy do Louisa. Mam nadzięję, że dzisiaj nie skończy się to tak jak ostatnio.

- To ja wybiore co będziemy oglądać !
- Nie, ja ! Oddawaj pilota !
- Cicho ! Ja wybiore ! - Już miałam dosyć tej ich kłótni. I jeszcze dochodzi fakt, że nie wiadomo co wybiorą.
- A co wybierzesz ?
- Właśnie ?
- Emm, - Co by tu wybrać ? Chyba mam pomysł .. - Smerfy !!
- Smerfy ? - Lou nie był zadowolony. Grr, myślałam, że kto jak kto, ale on poprze mój wybór.
- Okej ! Jestem za ! - Łuhu, przynajmniej Hazza mnie poarł.
- Niech wam będzie, ale po Smerfach obejrzymy Gumisie lub SpongeBob'a okej ? - W sumie ..
- Ja jestem za. - Odpowiedziałam, w sumie lubię i to i to, ale SpongeBob jest fajniejszy. - Ale obejrzymy SpongeBoba.
- No dobra, może być. - Powiedział zrezygnowany Loczek. Jee, wygraliśmy.
- Ja to bym coś zjadła. A wy ?
- Ja ..
- Pizza ! - Przerwał Harremu Lou. - Zamówmy pizzę !
- Okej mi pasuje - Odpowiedzieliśmy równo z Harrym i zaczeliśmy się śmiać.
- Tylko jaka ?
I znów zaczął się spór. Ostatecznie zostało na tym, ża ja i Lou zamówiliśmy sobie wspólną, a Harry sobie. Gdy pizza przyszła moje kochanie Smerfy się skończyły i zaczeliśmy oglądać SpongeBoba.

Gdy skończyłam jeść zrobiłam się senna. Nawet nie poczułam, gdy zasnełam. Wydaje mi się, że zasypiając oparłam się o ramię Louisa. Chociaż możliwe, że to Loczek bo siedziałam między nimi więc nic nie wiadomo. Niby śpię, ale wszystko słyszę. Właśnie wyłapałam taką rozmowę.
- Odczep się od niej. - Ciekawe o co chodzi Harremu ..-
- Ja ? To ty cały czas się jej podlizujesz ! Wiem, że nie znosisz Smerfów dlatego się nie zgodziłem.
- No, a ja się zgodziłem, bo pomyślałem, że głupio by było gdyby nikt się nie zgodził ..
- Jasne już ci wierzę ! Po prostu powiedz, że ona ci się podoba. - O kim oni mówią ? Nie żebym była ciekawa po prostu chcę wiedzieć.
- Jasne, to tobie Noelle się podoba. Od razu widać, jak na nią patrzysz. - E, Noelle ? Że ja ?! Chyba tak, bo nie każdy ma takie imie jak ja.
- No tak podoba mi się i co ? Ona chyba mnie nie lubi ..
- I spoko. Mi to nie przeszkadza. Będę cię wspierał. Może ona też coś do Ciebie czuje ?
- Chyba nie. Przepraszam, że tak na Ciebie naskoczyłem.
- Spoko. Ja już będę leciał, bo jutro szkoła i wgl.
- Okej, to do jutra.
- Jasne, pa.
Własnie wtedy się obudziłam. Mam zamiar zapytać Lou o o chodzi. On się we mnie zakochał ?! Przecież on jest śliczny .. Ej, a może ja tez cos do niego czuję ? Nie wiem. Ale zawsze jak jest obok to czuję się tak dziwnie.. No jakbym się rozpływała ..
- O już nie śpisz. - Powiedział usmiechnięty Lou
- No, jak widać. - pokazałam mu język i się zaśmiałam.
- Harry już poszedł.
- I to taka aluzja, że też mam iść ?
- Nie no jasne, że nie. Możesz zostać ile chcesz. Nawet na noc. Mieszkam sam więc wiesz.
- O ja tak samo. I powiem szczerze, że nie koniecznie chcę wracać do pustego domu.
- A ja nie chcę zostać sam w pustym domu. - pokazał mi język. Ej, to mój przywilej.
Gdy tak sobie rozmawialiśmy dowiedziałam się czemu Lou mieszka sam. Okazało się, że jego rodzice podobnie jak moi się rozwiedli. Tylko, że jego mama w porównanio do mojej jest świetna. On chciał zostać w swoim rodzinnym mieście Doncaster, ale jego mama nie kazała mu rezygnować z marzeń przez jej rozwód. Ma cztery siostry, w tym dwie które są bliźniaczkami. Gdy tak sobie rozmawialiśmy uświadomiłam sobie, że czuję się świetnie w jego towarzystwie.
- Może pójdziemy już spać. Jestem już troche zmęczona.
- Okej. Tak w sumie to ja też. Cholera. Dopiero teraz pomyślałem. Mam jedno łóżko. No trudno będę spał na podłodze.
- Nie no co ty ! Ja mogę spać na podłodze.
- Nie, ty jesteś moim gościem. Musisz spać w luksusie. - zaśmiał się.
- No to może .. - Chyba mam pomysł - będziemy spać razem ?
- Okej, ja nie mam nic przeciwko.
- Mam nadzieję, że nie chrapiesz - pokazałam mu język. Cholera, właśnie sobie uświadomiłam, że nie odrobiłam lekcji, oraz nie ma piżamki i ciuchów na jutro. No trudno, mam nadzieję, że Lou mi coś pożyczy. - Pożyczysz mi jakąś bluzkę na jutro ? Bo w sumie śpać moge w tej co teraz mam na sobie.
- Okej. A co do tej na jutro to rano sobie cos wybierzesz. Mam nadzieję, że lubisz paski.
- Co ? Czemu ? - Eee, nie wiem o co chodzi, ale spoko.
- Rano się dowiesz. - Pokazał mi język. No ej. Tylka ja tak moge robić !
- Okej.
- To kto idzie pierwszy do łazienki ?
- Ja mogę.
Gdy oboje się przebraliśmy itp. poszlismy do łóżka. EE, jak to zabrzmiało. Oczywiście chodzi o to, że poszliśmy do łóżka spać ..
- To dobranoc. - Ciekawe co moja mama by powiedziała na to, że leżę w łóżku z chłopakiem który nie jest moim bratem i to o rok starszym. Usłyszałam śmiech Louisa. - Ciekawe co by powiedziała moja mama, gdyby się dowiedziała, że jestem w łóżku z dziewczyną. - Ej, on mi czyta w myślach ?! - YY, jak to zabrzmiało ..
- Zaczełam się śmiać jak nienormalna, w sumie jestem nienormalna więc co się dziwić. - No właśnie. Dobranoc. - Tak mi się jakoś dobrze zrobiło, że od razu zasnełam.
- Ej, Noelle śpisz ? - Ledwo co przysnełam, więc go słyszałam, ale nie chciało mi się odpowiedzieć więc zignorowałam jego pytanie. - Gdybyś to widziała to byś mnie zabiła. - I wtedy mnie przytulił, a właściwie objął. Chyba najmocniej jak umiał, bo nie mogłam oddychać. Ale trudno przeżyję. Właściwie jest całkiem fajnie. Ej ! Mi się to podoba ?! A co jeśli ja się w nim ..
________________
W tym rozdziale trochę o rodzinie Noelle : >
Próbuję wprowadzić wątek miłosny między Noelle, a Lou. Nie wiem czy mi się to udaje, ale .. A co wy na to ?
Dziękuje za te dwa komentarze pod ostatnim rozdziałem. Wiem, że to mało, ale od czegoś trzeba zacząć. No i mój blog jest obserwowany już przez 1 osobę z tego też się bardzo cieszę c:
Komentarze miło widziane ! :3
Wgl. podoba wam sie chociaż trochę ? Nie wiem czy publikować to co piszę czy nie ..
Miłego czytania !

~ Noelle

poniedziałek, 23 kwietnia 2012

Rozdział III

Zostałam wysłana do p. Dyrektora. Dzisiaj 'odwiedziłam' go więcej razy niż przez całe życie.
Nawet nie zauważyłam, że już jestem pod gabinetem dyrektora. Ciekawe co by powiedziała moja mama. Pewnie jest pewna, że jestem grzeczną dziewczynką, a tu prosze jak przez nie całe dwa dni się zmieniłam. Moim najgorszym dotąd szkolnym przewinieniem było hmm, niech pomyślę nie sprzątnięcie po skończeniu wycinania, papierków w zerówce ? Tak, coś mniej wiecej takiego. Ale przecież chciałam się zmienić .. Dobra, czas zapukać w drzwi, a nie stoję i się na nie patrzę. Już miałam pukać w drzwi, gdy poczułam, że ktoś zastawia mi oczy. Spodziewałam się jakiegoś ' Zgadnij kto to' w wykonaniu głosu Harrego, a tu nic. Postanowiłam zapytać, bo przecież nie będziemy tak stać.
- Harry ?
- Nie, święty Mikołaj - Zaczeliśmy się śmiać. Odpowiedział tak jak ja dzisiaj rano. - No prosze ! Noelle Stark u dyrcia ?! Nie wierzę !
- To uwierz. Jestem załamana, a ty przychodzisz i mnie załamujesz jeszcze bardziej nikczemna istoto !
- 'Nikczemna istoto ' ?
- Nie patrz tak. Po prostu za dużo filmów się na oglądałam.- zaczął się przeraźliwie śmiać. Niestety usłyszał to jak to mówi Harry 'dyrcio'.
- O, moja ulubiona uczennica i uczeń w jednym miejscu co za zbieg okoliczności. - Taaa, zbieg okoliczności. - Zapraszam do mojego gabinetu.
Jak kazał tak też zrobiliśmy. Zajeliśmy miejsca przed biurkiem i czekaliśmy na wyrok.
- A więc .. Noelle tak ? Cóż za nietypowe imie. - Nie cierpię jak ktoś coś ma do mojego imienia, chociaż .. nigdy aż tak mi to nie przeszkadzało. Ejj, ja się serio zmieniam, ale .. na lepsze ? - Co tym razem zrobiłaś ?
- Powiedziałam nauczycielowi co myślę na temat tego jak na mnie patrzy i że mnie najprościej mówiąc maca. - usłyszałam śmiech Harrego.
- A ciebie o tak bawi ?! - zapytał podirytowany dyrcio.
- A nie nic. Proszę kontynuować. -
- Właściwie to nie mam do Ciebie o to pretensji. A nawet przepraszam, - Zaraz on mnie przeprasza, bo nakrzyczałam na wuefistę ?!?! Już lubię tą szkołę. - że nie czujesz się komfortowo w tej grupie na w-f'ie. Przydzielę cię do innej grupy. Może do takiej którą prowadzi Pani. Dobrze ?
- Jasne, byłoby świetnie.
- Dobrze, możesz już iść. Teraz porozmawiam z twoim chłopakiem. - Że co prosze ?! Czy on właśnie powiedział 'twoim chłopakiem'?!
- To nie jest mój chłopak. - Spojrzałam na Harrego, a ten nic.
- To .. już koniec ? - Papatrzył na mnie wzrokiem a'la kot ze Shreka. - Nie rób mi tego.
- Może załatwicie to na zewnątrz ? Harry, porozmawiamy potem.
Ja oraz mój 'chłopak' opuśliciśmy gabinet dyrektora.
- Harry .. - przerwał mi.
- Wiem, wiem. Ale musiałem się jakoś uratować, a ty nikczemna istoto - ejj, tylko ja tak mogę mówić. - byłaś świetna, by mi pomóc.
- Cieszę się, że ja nikczemna istota byłam pomocna. - Zaczeliśmy się śmiać
- Co teraz masz ?
- Geografię - spojrzałam na niego miną typu 'zabierz mnie z tąd ! ' - Nie, nie może być teraz geografii ! Nie cierpię tego przedmiotu. To właśnie przez geografię miałam średnią 5.99, a nie 6.00. - Dopiero w tym momencie zaóważyłam, że pił pepsi. -
- Harry się zaksztusił - Miałaś średnią 5.99 i jesteś zła ?! Ja to bym chyba ze szczęścia skakał !
- A ty jaką miałeś ? Chyba nie było aż tak źle.
- Nie wcale. 4.35 - Spodziewałam się czegoś gorszego, ale co tam załamię go trochę. Ups, chyba mam SWW (syndrom wrodzonej wredoty ).
- Hazza jesteś genialny. - oczywiście był to bardzo wyczuwalny sarkazm.
- Nie czuję sarkazmu. Nie czuję sarkazmu. - Zaczęłam się śmiać - Louis !
- Hazza ! - podbiegł do nas brunet o ślicznych oczach. To pewnie ten Louis który zawiózł Hazzę do szkoły, gdy ja sie spóźniłam.
- To jest nikczemna istota. - Spojrzałam na niego wzrokiem pod tytułem ' Gdyby można było zabić patrzeniem' - Tzn. Noelle. Noelle to Louis.
- To ty jesteś tą słynną Noelle, która pojechała tego zboczonego nauczyciela wuefu ?
- Niee, no co ty ..
- Tak - wtrąciła mi się w słowo nikczemna istota o imieniu Harry. - We własnej osobie.
- Jeee ! - Zaczął się wydzierać Louis. Ej, jest dobrze. Czyli nie tylko ja się tak wydzieram w miejscach publicznych. Odtańczyłam w myślach taniec szczęścia. - Znam sławną osobę. Od dziś jestem ' Louis który zna Harrego, który zna Noelle.'
- Właściwie to możesz ominąć Hazzę, bo ty mnie też już znasz.
- Nie, bo Harold się obrazi.
- Louisie Williamie Tomlinsonie, nie mów na mnie HAROLD ! Ciebie nikczemna istoto to też dotyczy. A co do tego, że bym się obraził to masz rację Lou. - 'Lou' wypowiedział dziwnie słodkim głosem. Nie żebym była nie tolerancyjna czy coś, ale oni są homoseksualni ? Jakoś tak mi się dziwnie zrobiło, ale cóż przeciesz Harry to mój dobry kolega więc będę się cieszyć jego szczęściem. Widocznie się zamyśliłam, bo Hazza zaczął mi machać ręką przed oczami. A Louis skomentował to tak : ' Jak Liam przed grą komputerową'
- To co, może zrezygnujemy z dzisiejszej lekcji geografi ? - Zaraz, ja wzorowa uczennica mam iść na wagrary ? Dobra. W sumie jak raz nie pójdę na lekcję to nic sie nie stanie prawda ?
- Okej, jestem za. Tylko co będziemy robić ? - Zapytałam.
- Louis co teraz masz ? - moje pytanie zostało zignorowanie, dzięki Hazza. Louis miał minę jakby rozważał coś ważnego. -
- Mate .. Wolne ! To gdzie idziemy ? -
- Starbucks ? Milksheke ? -Zaproponował Harry. Ja to bym wolała iść do Mc'Donalda jestem głodna, właściwie to ja jestem ciągle głodna. -
- A może Mc'Donald ? - Mam nadzieję, że się zgodzą.
- Dob.. - Wypowiedź Hazzy przerwał dzwonek telefonu Louisa. Ciekawe kto dzwoni ?
~ Rozmowa telefoniczna ~
- Cześć Liam, aha. No tak. Jasne. Właśnie idziemy do Mc'Donalda. - puścił mi oczko. - To do zobaczenia.
~ Koniec ~
- Nie tylko nam się nudzi- zaczeliśmy się śmiać i poszliśmy do Mc'Donalda. Niestety trzeba było pojechać tam metrem, a nie samochodem Lou, bo ktoś by jeszcze zauważył naszą 'przerwę'.

- Dzień Dobry, poproszę Mc'wrapa i chesseburgera, a i jeszcze colę. Hmm, niech będą jeszcze frytki. -Złożyłam zamówienie, a sprzedawczyni spojrzała na mnie miną typu " No nie mów, że to wszystko dla ciebie ?!'' . Usłychałam chichot Hazzy. - Ehem, a pana Harolda co tak bawi ? - zgromił mnie wzrokiem.
- Jak śmiesz tak do mnie mówić nikczemna istoto ?!
- To będzie 20,21 funtów. - Naszą kłótnię przerwała sprzedawczyni. Wee ! Wreszcie żarełko ! Z uśmiechem na twarzy zapłaciłam, za żarełko i poszłam poszukać wolnych miejsc. Tak wiem, powinnam zaczekać na chłopaków, ale przecież jeśli będą chcieli ze mną usiąść to mnie poszukają. Po około 5 minutach przyszła moja niecna istota i Louis.
- Noelle ? - Usłyszałam, że ktoś mnie woła. Zaraz, zaraz .. Danielle ?
- O, Danielle. Co tu robisz ? - Czyżby moja koleżanka również miała 'przerwę' ?
- zaśmiała się cicho. - Mam przerwę - Ej, ona czyta mi w myślach. - Rozumiem że wy też ? - Bardziej stwierdziła niż zapytała, ale i tak miałam zamiar odpowiedzieć -
- Ta.. - Przerwano mi. Ej, no ludzie kultury osobistej się nauczcie ! Grr.
- Cześć Liam - Ej, to ten Liam do którego zostałam dzisiaj porównana ?
- Cześć Wam. A to kto ? - Zapytał przyjaźnie Liam.
- Jestem Noelle. A to Danielle. - Przedstawiłam nas. Zaczeliśmy rozmawiać, tzn. ja jadłam jakbym przez rok nie widziała jedzenia, a oni rozmawiali mam wrażenie, że Danielle i Liam przypadli sobie do gustu.
- Danielle, dasz mi swój numer ? - Zapytał nieśmiało Liam. Jejku, jakie to urocze. No i miałam rację, co do tego, że się lubią, nawet bardzo.
- Jasne - Dzieczyna się bardzo z tego ucieszyła. Niestety musiałam popsuć tą sielankę.
- Ej, nie chcę przerywać i wgl. ale ile my tu już jesteśmy ?!
- O kur..de ! - Wydarł się Harry. - Za 15 minut mamy matematykę z naszym wychowawcą !
- No to szybko.
Pożegnaliśmy się, i szybkim krokiem poszliśmy na przystanek metra. Na nasze szczęście metro było 3 minuty temu. No poprostu świetnie. Nie dość, że to moje pierwsze wagary to się jeszcze spóżnię. Drrr. Dzwonił telefon, tym razem Harrego. Właśnie sb uświadomiłam, że nie mam jego numeru, ale ok.
- Tak ? - Odebrał Hazza. Rozmawiał z kimś przez chwilę. Po jego minie widać było, że nie ucieszył się z tego co usłyszał. - Noelle pamiętasz jak dyrcio powiedział - przybrał barwę głosu dyrcia, nawiasem mówiąc dobrze mu to wychodziło. - ' Porozmawiamy potem' ? No to chyba właśnie teraz jest to potem ! Musimy znaleść jakiś sposób na dostanie się do szkoły w 3 minuty. Na miej więcej tyle zatrzyma go Chloe. - Jaka Chloe ? Dobra zapytam potem. - Jakieś pomysły ? - Ale się Hazza produkuje. Ja osobiście nie mam pomysłów chociaż .. -
- Mam ! Pojedziemy taksówką ! - Powiedziałam szczęśliwa, że coś wymyśliłam. No wiem, dziwnie, ale serio mnie cieszyło, że coś wymyśliłam. Lubie być lepsza od innych. Nie lubie tego w sobie, ale trudno. Popatrzyłam na moich towarzyszy niedoli
- W sumie to dobry pomysł. Ale ktoś musi za mnie zapłacić - Powiedział jak gdyby nic Hazza.
- Okej, to ustalone jedziemy taxi. Ale pod jedny warunkiem ! Ja wołam. - Popatrzyliśmy na Louisa jak na debila, a on tylko się słodko uśmiechnął. Nawiasem mówiąc, to ma śliczny uśmiech .. Ej, Noelle ogarnij się. Spoliczkowałam się w myślach. Nawet śmieszny widok .. Taka ja bijąca się. Okeeej, jestem dziwna to powinno być naukowo stwierdzone. Gdy Louis przywołał taksówkę, pojechaliśmy do szkoły. Przez całą drogę Loczek i Lou rzucali tekstami z filmu 'Taksówkarz'. Moim i Harrego ulubionym jest ' You talking to me ? ' Ha ha, kocham ten film. Swoją drogą dawno nie oglądałam go. Obejrzę go w weekend, może zaproszę też Harrego ? Nie, to chyba zły pomysł. Przez całe swoje życie byłam unikana przez wszystkich w okół, oczywiście dorośli zachowywali się wobec mnie normalnie, ale nie o nich chodzi. A teraz mam kolegów i koleżankę. Powinnam się cieszyć nie ? I w sumie to mam zamiar robić. Cały czas szukałam dziury w całym. Mam kolegów fajnie, nie mam też dobrze, w sumie to źle .. nie potrafiłabym już chyba żyć bez nich. Może znamy się dwa czy trzy dni, ale bardzo się polubiliśmy. A wracając do moich przemyśleń to .. a dobra, zamknę się już. Myślenie nie wychodzi mi na dobre. Tak się zamyśliłam, że nawet nie zauważyłam, że jesteśmy juz pod szkołą, gdyby Harry mnie nie wyrwał z moich głupich przemyśleń pewnie nadal siedziałabym w taksówce. Ciekawe czy Liam będzie z Danielle. Wiem, że to nie moja sparawa, ale powinni być razem.
- Noelle myślisz, że Liam będzie z Danielle ? Pasowaliby do Siebie nie ?
- Też mi się tak wydaje !
- W ogóle jestem zaskoczony, że Liam odważył się coś takiego zrobić. Zawsze to ja zagaduję do dziewczyn. - Chwila, czy on jest zazdrosny ?!
- Ktoś tu jest zazdrosny !
- Nie !
- Tak !
- Nie !
- Nie !! - wydarł się na całą szkołę Louis - Biorę stronę Harrego. - No ej ! Zero pomocy dla sławnej Noelle ?
- Jak nie weźmiesz mojej, to nie pozwolę ci się przedstawiać jako ' Louis który zna Harrego, który zna Noelle' ! - Lou zrobił groźną mine.
- Niech ci będzie. Przepraszam Hazza. A tak w ogóle to o co chodzi ? - Harry już miał wygłosić swoją przemowę na temat tego, że się focha, ale mu przerwałam.
- Harry jest zazdrosny ! O to, że Liam zdobył numer Danielle !
- Harry jak możesz ranisz mnie ! - zaczeliśmy się śmiać. Czyli, że Harry i Louis nie są homoseksualistami (dop. aut. nie wiem czy dobrze napisałam xD) ? - Noelle, bo wiesz .. ja nie mam twojego numeru, a chciałbym go mieć, bo wiesz - w tym momencie Harry poszedł do automatu. - gdybyś się znowu spóżniła na metro to zawsze możesz zadzwonić czy coś i cię zawiozę do szkoły - To słodkie, ale że mam SWW (syndrom wrodzonej wredoty ) to musiałam tak odpowiedzieć.
- Jasne zapisuj, 999 możesz dzwonić nawet w nocy. - zaczełam się śmiać - Przepraszam musiałam. A tak na serio to Harry ci da. - Właśnie zadzwonił dzwonek na lekcję. Na nieszczęsną matematykę.
- Okej, dzięki Noelle. - Cmokną mnie w policzek na pożegnianie i przytulił. Oczywiście odwzajemniłam uścisk. Lubię się przytulać, a Lou tak ślicznie pachnie. No dobra, muszę iść na matematykę. Po szkole jestem umówiona z chłopakami waściwie to wracam z nimi ze szkoły i od razu idziemy do Louisa.

Właśnie zadzwonił szkolny dzwonek. Dobrze, że jest piątek to nie będę musiała robić lekcji, uczyć się itp.
- Noelle ! Harry ! I jak na matmie ? Mieliście kłopoty, czy nie dowiedział się o naszej 'przerwie'.
- Było dobrze, ale za to jak nudno. - Odpowiedział Harry.
- Aha, to jedziemy ?
Pojechaliśmy do domu Louisa. Nie było to daleko od szkoły więc byliśmy tam już po 15 minutach.
- To co robimy ? - zapytał Louis.
- Może obejrzymy jakiś film ? - zaproponował Loczek. W sumie fajny pomysł, chętnie coś obejrzę.
- Okej, ale ja wybieram ! - Hmm, co by tu wybrać ..
- 'Auta' !! Ja chcę obejrzeć 'Auta' ! - Ej, dobry pomysł Louis ! A myślałam, że tylko ja lubię oglądać kresówki. Oczywiście nie powiem tego na głos. Chcę wyjść na dojżałą osobe.
- Okej !! Lubię ten film. - Dojżałe nie ? Powiedziałam przecież, że chce wyjść, a nie wyjdę no nie patrzcie już tak.
Zaczeliśmy oglądać film. Pod koniec, zrobiło mi się smutno. Wiem, że to głupie, ale zawsze płaczę na tym filmie. Lou wtedy mnie przytulił. Od razu poczułam się lepiej. Mówiłam wam, że on ślicznie pachnie ? Umm, tak słodko.

Nawet nie wiem jak to się stało, ale wczoraj zasnełam. Właśnie się obudziłam. Pamiętacie, że Lou mnie wczoraj przytulił ? No to chyba właśnie wtedy zasnełam, bo obudziłam się przytulona do niego. Nawet wygodnie. Pójdę do toalety się ogarnąć, na tyle ile to możliwe. Gdy próbowałam wstać i przemknąć niezauważona niczym ninja obudziłam Lou. Brawo Noelle, co za gracja !
- Cześć piękna, jak się spało ?
- Witaj, słońce ty moje. Świetnie, wygodny jesteś - Niestety dopiero gdy to powiedziałam zorientowałam się jak to mogło zabrzmieć.
- Louis wybuchł niekontrolowanym śmiechem, czym zbudził Hazzę. - Ej ! Niektórzy tu śpią ! - Rzucił w nas poduszką, tak oto zaczeła się wojna na poduszki. W pewnym momencie, gdy uderzyłam poduszką Loczka, on żeby się odgryść razem z Louisem przygotowali zemstę. Harry wziął mnie na ręce, a Louis z chytrym uśmieszkiem szedł za nami. Hazza położył mnie na kanapie, a Lou zaczął mnie łaskotać. To powinno być zabronione ! No ej ! Skąd wiedzieli, że mam łaskotki ?! W pewnym momencie Louis usiadł na mnie okrakiem i jeszcze bardziej zaczął łaskotać. Dopiero w chwili gdy Harry powiedział, ' Wynajmijcie sobie pokój, a nie tak przy ludziach .. ' i zaczął się śmiać, zorientowaliśmy się w jakiej jesteśmy pozie. Nie bardzo wiedziałam jak zareagować, więc zrobiłam to co konieczne.
- No co ty. Przecież to ty i Louis powinniście wynająć sobie pokój !
- Czemu ?!
- Bo ciągle się przytulacie i wgl.
- No to co ? Chyba nie myślisz, że jesteśmy gejami ?
- Emm ..
- A jednak. Lou i ja nie jesteśmy parą, nie jesteśmy nawet gejami. To że nasza przyjaźń może wygląda inaczej niż wszystkie nie znaczy, że jesteśmy razem. Jak mogłaś tak pomyśleć ?! - Harry zdenerwowany opuścił pokój w którym byliśmy i poszedł chyba do kuchni.
- Czemu go to tak zdenerowało ? - Smutno mi, że tak zareagował.
- Wiesz wydaje mi się, że on sie w tobie zakochał. A, że ja go znam najlepiej to tak jest. Aha, no i nie wiesz tego ode mnie. - Lou wyraźnie posmutniał. Zapadła chwila ciszy, Lou bawił się telefonem. Postanowiam napisać do niego sms'a. Tak ja mam jego numer, a on mojego nie. Bo wczoraj nie wiedział gdzie ma telefon i chciał żebym zadzwoniła do niego to mu będzie łatwiej go znaleść, ale Hazza zrobił to wcześniej. No dobra, co by tu napisać ? Okej wiem.
'O czym tak myślisz ? Noelle.' Wysłałam, to teraz czekamy na odpowiedź. Po chwili usłyszałam dzwięk wibracji jego telefonu.
- Nie mogłaś zapytać ?
- Tak fajniej.
- No w sumie.
- To o czym ?
- O niczym. - Jasne, poprostu powiedź że nie chcesz powiedzieć .. Eh, jakoś mało logicznie to ujełam, ale okej.- I o tobie - Dodał szeptem - Poszukam Harrego, bo chyba wyszedł -

______________

Mam nadzieję, że choć trochę podoba wam się to co pisze. Jestem nawet zadowolona z tego rozdziału ; ) A wam się podoba ? Może jakiś komentarz .. ? ^^ Nie wiem kiedy będzie następny rozdział, ale już am początek ; ) To do następnego : >

wtorek, 17 kwietnia 2012

Rozdział II

Do szkoły dotarłam oczywiście spóżniona, co nie spodobało się mojemu wychowawcy. Na szczęście udało mi się go jakoś zbajerować na mój urok osobisty, swoją drogą jest nawet przystojny, ma zaledwie ok. 24 lat, więc sami widzicie, że nie było to trudne. Trafiłam do tej samej klasy co mój kolega Harry. Tak, ten którego poznałam przez przypadek na przystanku. Całkiem miły z niego gość. Chyba wezmę prysznic, nawiasem mówiąc mam świetną kabinę prysznicową z hydromasażem. Jest jeszcze wcześnie, ale jestem jakoś zmęczona. Może to przez dzisiejsze wydarzenia. No tak, możliwe.
Tak jak mówiłam wziełam prysznic , oczywiście śpiewałam pod prysznicem. Po 10 minutach byłam już czysta, ale jak to ja jeszczę przez chwile sobie tak postałam rozkoszując się przyjemnym masażem. Gdy wyszłam odświeżona z łazienki, postanowiłam pograć na mojej gitarze.

Drrrr !!
Obudził mnie mój natrętny budzik. Gdyby nie to, że znajduje się on w moim telefonie to bym go popsuła - pomyślałam z szatńską miną -
No cóż, czas wstać. Do szkoły postanowiłam założyć biały T-shirt z napisami, szare rurki, a do tego moje ukochane granatowe converse. Wziełam też jakąś bluzę. Na śniadanko zjadłam bułkę z nutellą, od której jestem uzależniona. Takk, kolejne uzależnienie. Pamiętacie gumy ? No ale, wolę być uzależniona od gum czy nutelli, a nie od papierosów lub tego typu używek.
Dzisiaj wyszłam wcześniej z domu, żeby uniknąć sytuacji z wczoraj. Pomyślałam, że zaryzykuję i kupię gumy. Uzależnienie wzieło górę.
- Dzień Dobry, poproszę gumy - powiedziałam już nie tak entuzjastyczna jak wczoraj -
- Dzień Dobry, oczywiście już podaję. Proszę - Dzisaj nie była to sprzedawczy która sprzedała mi gumy wczoraj, lecz jakas młoda dziewczyna. Zdziwił mnie troche fakt, że nie idzie do szkoły czy coś. -
- Dziękuję, nie powinnaś być w szkole czy coś ? - Zapytałam płacąc. Dopiero po zadaniu pytania zorientowałam się, że zabrzmiałam jak jakaś stara osoba typu ' Drogie dziecko nie powinnaś być w szkole ?' -
- Usłuszałam chichot dziewczyny i okazało się, że powiedziałam to na głos - Tak, powinnam. Za chwilę kończy się moja zmiana i zmykam do liceum. - Ciekawe do jakiego chodzi ? Postaniowiłam kontynuować rozmowę, bo wydała mi się sympatyczna, a chciałabym mieć jakąś koleżankę, a z czasem może nawet przyjaciółkę.
- A do jakiego licemu chodzisz ?
- Do Lipsen Community College. Do pierwszej klasy. A ty ?
- Ja też ! - odpowiedziałam z radością, bo jak wcześniej wspomniałam polubiłam ją. Ale zaraz posmutniałam, bo przecież nie było szansy na to, że będziemy razem w klasie. -
- Tak w ogóle to jestem Noelle.
- Ja jestem Danielle. Ładnie imię, nie znam jeszcze osoby o takim.
- zaśmiałam się - No to teraz już znasz
- teraz ona się śmiała - Faktycznie.
Pojechałyśmy razem do szkoły. Okazało się, że obie mamy pierwszy Język Angielski.
- Cześć - usłyszałam i poczułam, że ktoś zakrywa mi oczy podchodząc od tyłu. - Zgadnij kto to ?
- Umm, nie wiem. Święty mikołaj ? - Głupio odpowiedziałam -
- Nie. To ja Harry - powiedział trochę obrażonym tonem chłopak -
- To dobrze, bo jakby mnie poznał nie dostała bym na gwiazdkę już nic przez następne 10 lat. - Zaczełam się śmiać, a po chwili dołączył do mnie Harry. -
- Co masz pierwsze ?
- Język Angielski, a Ty ?
- Ja też ! Usiądziemy razem w ławce ?
- Tak. - zgodziłam się od razu, bo nie lubie siedzieć sama, a wątpię żeby ktoś chciał ze mną usiąść. -
Poszliśmy do sali i zajeliśmy miejsca. Po chwili do sali wszedł nauczyciel. Był to jakiś podstażały facet, po czterdziesce z łysiną na głowie i wielkim brzuchem. Nie wyglądał zbyt sympatycznie.
Lekcja mineła mi szybko, a z Harrym siedziało się bardzo fajnie. Cały czas rozmawialiśmy i się śmialiśmy. To naprawdę fajny chłopak.
- Co następne ? - zapytał po chwili Harry.
- Historia Haroldzie - Wiedziałam, że nie lubi jak tak go nazywam -
- Przeciesz wiesz, że tego nie cierpie ! Noelle ! Foch !
- A jak z tobą usiąde ?
- A kupisz mi babeczkę ? - Zapytał i podbiegł do automatu. Wyglądał prześmiesznie. Gdy opanowałam śmiech pobiegłam do niego i kupiłam nam po babeczce. Gdy zjedliśmy, poszukaliśmy sali i zajeliśmy miejsca. Niestety nie było już tak fajnie jak na angielskim i ławki były jedno osobowe. Zajełam miejsce przed Hazzą.
- Panno Stark ! Może tak przestanie pani esemesować i zajmie się pani lekcją ?
- To w końcu jestem Panną czy panią ? - spojrzała na mnie wzrokiem typu 'Gdyby można było zabić patrzeniem' więc postanowiłam się skupić na lekcji. Oczywiśćie u mnie 'skupić' znaczy wyglądać tak, by nauczyciel myślał, że myślę .. No cóż, mało logiczne, ale tak jest.
- Noelle - usłyszałam, że ktoś woła mnie szeptem. A raczej nie ktoś tylko mój loczek. Naprawdę go lubie. Może to dziwne bo znamy się .. eee dopiero drugi dzień, ale czujemy się w swoim towarzystwie jakby to były wieki .. Jeny, to brzmi jak z jakiejś starej, mało zabawnej komedii, ale okej. Jakie to dziwne. Ja Noelle Stark mam kolegę, może nawet przyjaciela ? W Polsce nikt mnie nie lubił. Nie wiem co zrobiłam, ale od początku tak było. No może nie zupełnie nie wiem. To przez to, że w zerówce przyjaźniłam się z Molly, która została szkolnym plastikiem, a ja dzięki niej szkolnym kujonem i dźwadłem. Mam nadzieję, że dzięki Harremu wszystko się zmieni.-
- Co Hazza ?
- Chcesz gumkę ?
- Co ?! - powiedziałam troszkę za głośno -
- Panno Stark !
- Tak wiem : Stark, bądź cicho, albo do Dyrektora ! - powiedziałam głosem podobnym do jej. - Widzę, że się rozumiemy - powiedziała i wróciła do prowadzenia tej jakże nudnej lekcji.
- Psst. - Hazza nie dał za wygraną. A swoją drogą to o jaką gumkę mu chodzi ? - Do żucia, a myślałaś, że o jaką chodzi ? - usłyszałam jego śmiech.
- Daj, zła istoto. - Oczywiście ze względu na moje uzależnienie od gum nie powstrzymałam się i wziełam ją od Hazzy. - A jaki smak ?
- Wiśniowa
- Umm - Dał mi gumę, i zaczełam ją dokładnie przeżuwać. Tak mnie to pochłoneło, że zaczełam robić balony, niestety w pewnym momencie jeden pękł i ..
- Stark !! Do Pana Dyrektora !
- Ale dlaczego ?
- Jeszcze pytasz ?!
- Eee, no tak. - usłyszałam śmiech klasy.
- Gumę żujesz i jeszcze beszczelnie balony strzelasz. - Powiedziała zrezygnowana nauczycielka.
- Nie można już sobie nawet gumy pożuć ?! Nie dość, że lekcja jest tak cholernie nudna .. - nie dane mi było skończyć. -
- Do Dyrektora - Powiedziała nauczycielka, przez zaciśnięte zęby.

Jeszcze nigdy nie byłam u Dyrektora. Ha, nawet nigdy nie byłam karana, a dzisiaj .. CO WE MNE WSTĄPIŁO ?! Zawsze byłam cichą zdolną uczennicą, a tu prosze. No cóż, Londyn zmienia ludzi. Ciekawe jaką karę dostanę.
- Dzień Dobry. Jak się nazywasz ?
- Dzień Dobry. Stark, Noelle Stark. - Dyrektor, wyglądał na bardzo sympatycznego człowieka. Wcale nie przypominał mi tego ze szkoły w Manchesterze.
- A więc co cię do mnie sprowadza Noelle ?
- Powiedziałam co myślę na temat przeprowadzanej przez panią Turner lekcji histori, a no i żułam gumę.
- Hmm, no dobrze. Tzn. źle, ale .. oj nie ważne. Jutro jest mecz na naszej sali gimnastycznej, więc wypastujesz podłogę. A pomoże ci w tym o ile wiem kolega Harry, który tą gumę ci dał.
I nie jaki Louis Tomlinson. - Zaraz .. czy to nie ten kolega Harrego ? - Dobrze, a teraz wracaj na lekcję. -
W tym momencie usłyszałam dzwonek. Sprawdziłam jaką mam lekcję i okazało się, że w-f. Nawet nie było tak źle u Pana Dyrektora, spodziewałam się czegoś gorszego, chociaż pastowanie podłogi na sali gimnastycznej też do miłych zajęć nie zaliczę. Napisałabym sms'a do Hazzy, ale mądra Noelle nie wzieła od niego numeru. A może to lepiej, jeszcze by sobie coś pomyślał. No bo jak by to brzmiało ?!
- Harry, dasz mi swój numer ? - zapytałam w myślach. W sumie to brzmi normalnie.
Postanowiłam iść na w-f. Ciekawe co ma Harry, albo Danielle, ta dziewczyna którą dzisiaj poznałam. Wolę mieć przy sobie kogoś znajomego, bo znowu zrobie jakąś akcję jak na historii. Nie wiem co we mnie wstąpiło. Muszę się skupić na opanowaniu zachowania. Rany, jak to brzmi. No, ale dobra. Bez względu jak to brzmi zrobie to !

Gdy już przebrałam się poszłam na salę gimnastyczną gdzie ujrzałam Danielle. Bardzo się ucieszyłam, bo jak wspomniałam wcześniej warto mieć kogoś znajomego. Nauczyciel nie wyglądał zbyt przyjaźnie, coś w stylu 'jestem nauczycielem wuefu, więc mogę was macać' nie wiem jak innym dziewczyną, ale mi się to nie podoba.
- Jak się nazywasz ? - Zwrócił się do mnie nauczyciel
- Noelle - Ciekawe co chce ?
- A więc Noelle i Danielle będziecie wybierać. Gramy w zbijaka. - Na sali rozległo się grupowe 'O niee ! '. Szczerze mówiąc też nie przepadam za tą grą, ale cóż nie mam zamiaru się kłócić czy coś, tak jak wspomniałam wcześniej muszę poprawić zachowanie.
- Noelle i Danielle wybierzcie składy.
Po wybraniu składów nasze drużyny zajeły odpowiednie miejsca. Zacząć miałam ja. Wyszło to tak, że chcąc rzucić prosto piłka poleciała w lewą stronę. Uff, odrobinę w prawo i uderzyłaby wuefistę, swoją drogą nie byłoby to złe, bo nie podoba mi się to jak na mnie patrzy. No, ale dam radę nie ? Załóżmy, że powiedzieliście 'TAK'.
- Noelle, nie tak się rzuca ! Pokażę ci jak. Dziewczyny podajcię piłkę. - Mam się bać ? - Choć tu. - pokazał miejsce w którym mam stanąć. Zaniepokojona zajełam miejsce wyznaczone przez wuefistę. Niebezpiecznie się zblirzył i objął mnie w tali. Musiałam zareagować
- Czy panu czasem nie za wygodnie ? - Spojrzałam znacząco na jego ręce, obejmujące moją talię. - No co pan tak patrzy ?! Żona pana potrzeb nie zaspokaja, że musi pan uczennice obmacywać ?! - Wiem, że przesadziłam, ale chyba każdy przyzna, że mu się należało.


_____________
Na samym początku dziękuje Juli, która namówiła mnie żebym mimo niskich statystyk wstawiła rozdział II.
Wgl. aż sama się zdziwiłam, że jest taki dłuugi, ale jakoś tak nie mogłam go zakończyć. Mam nadzieję, że chociaż trochę wam się podoba i będziecie czytać moje wypociny. Specjalnie zakończyłam w 'ciekawym' momencie, żeby was zaciekawić ^^
To do następnego. ~ Noelle

poniedziałek, 9 kwietnia 2012

Rozdział I

Dzisiaj pierwszy dzień w nowej szkole. Szkole w Londynie. Tak przeprowadziłam się tu z Polski, pewnie wiele z was nie kojarzy tego kraju. Jest to małe państwo położone w Europie. Przedstawię się wam jestem Noelle Stark, chodzę do liceum, a właściwie będę chodzić od dziś. Ale do rzeczy .. stresuję się nową szkołą może tu zaczne się czuć .. no nie wiem pasującą do miejsca, otoczenia albo chciaż potrzebna ? Moim celem jest znaleść swoje miejsce. Może nim okaże się właśnie Londyn ? Mam taką nadzieję, bo naprawdę mi się tu podoba. Wprowadziłam się tu wczoraj, jeszcze nie jestem do końca rozpakowana, ale jak tylko wróce z rozpoczęcia roku szkolnego zaraz się rozpakuję. Tak odłużmy to na póżniej .. Strasznie nie lubię się rozpakowywać, za to pakowanie nawet lubię. Taa, ja tu się rozgadałam na temat tego czy lubię się pakować czy też wolę się rozpakowywać, a muszę się przygotować do wyjścia. Zaraz .. Która tak w ogóle jest godzina ? O cholera ! Jest 8:30, a rozpoczęcie jest o 9:30 czyli mam godzinkę do rozpoczęcia. No dobra, a może tak zamiast zastanawiać się ile mam czasu na ogarnięcie się, o ile to jest w moim przypadku możliwe zacznę się wreszcie ogarniać ? - opieprzyłam się w myślach - Dobra dosyć tego wstaję z mojego ciepłego łóżeczka, które swoją drogą rano zawsze ma bardzo dobre pole przyciągania. Po 30 minutach byłam gotowa do wyjścia. Po drodze na przystanek metra wstąpiłam do Starbucks'a i kupiłam moje ulubione capuccino, oczywiście jeśli mogę nazwać 'ulubioną kawą' capuccino, jeśli oprócz niego nie piłam z tego miejsca innej kawy. Metro mam za 10 minut, więc jak się pospieszę to zdąrzę kupić w kiosku obok moje ukochane miętowe gumy orbit. Nawiasem mówiąc jestem od nich uzależniona.
- Dzień Dobry, poproszę miętowe gumy orbit - powiedziałam moim najmilszym porannym głosem. Tak dobrze myślice, chce zacząć ten dzień optymistyczne -
- Chwileczkę, rozmawiam przez telefon - spojrzałam na zegarek, mam jeszcze 8 minut, jest dobrze. Jednak po chwili nie wytrzymałam. -
- Ale ja mam za chwilę metro ! - wydarłam się na sprzedawczynię której jak wyraźnie się nie spieszyło, przez co moje optymistyczne nastawienie prysło.
- Proszę - Usłyszałam po chwili czekania. Ahh, wreszcie dostanę moje gumy ! Tak dobry nastrój wrócił !
Po kupieni gum poszłam na przystanek, gdzie zobaczyłam jak odjeżdża moje metro.
- Cholera !! Serio ?! No weź nie odjeżdżaj !! - Wydarłam się jak idiotka na przystanku ignorując nie miłe spojrzenia. Ten dzień nie zapowiadał się dobrze
- Mi też uciekło. - Usłyszałm głos koło siebie. Okazało się, że głos ten pochodzi od bruneta o mocno, ale jakże uroczo kręconych włosach.
- Wiesz kiedy będzie następne ? - Zapytałam z nie ukrywaną nadzieją
- Nie, ale zaraz sprawdzę. - Przyjrzałam się dokładniej brunetowi, był przeciętnego wzrostu. Nie za wysoki, ale również nie za niski. Jego włosy jak już wcześniej wspomniałam, były kręcone i bardzo urocze. Na samą myśl o nich chce się je dotknąć i zacząć kręcić na palcu.
- Metro mamy za 15 minut, jeśli na nie zaczekamy to się spóżnimy, no przynajmniej ja. Tak w ogóle to jestem Harry.
- Kurde ! - znowy wydarłam się tak, że było mnie słychać chyba wszędzie. Tradycyjnie zignorowałam ludzi patrzących na mnie spojrzeniem typu ' Z nią wszystko dobrze ? Może jakiś psycholog ? ' - Ja jestem Noelle, spóżniona zresztą. Tak, ja też nie mogę jechać następnym metrem. Jadę na rozpoczęcie roku szkolnego, więc chciałabym dobrze wypaść i się nie spóżnić. No wiesz takie pozory na początek, że jestem dobrą uczennicą i w ogóle.
- Brunet zaśmiał się - No tak podobno pierwsze wrażenie najważniejsze. Ja też jadę na rozpoczęcie roku, w liceum. Ciekawe jak tam będzie .. Tak jestem pierwszakiem, a Ty ?
- Tak, ja też. Do jakiego liceum chodzisz ? - Wymienialiśmy się tak informacjami przez chwile po czym okazało się, że ja i mój nowo poznany kolega Harry chodzimy, a raczej będziemy o ile tam dotrzemy chodzić do tego samego liceum Lipson Community College. -
- Jakiś pomysł na dostanie się do szkoły ? - Miałam minę typu ' Powiedz że tak ! Prooszę ! ' -
- Tak ! Zadzwonię do mojego kolegi. Znając go dopiero wychodzi z domu, a ma samochód więc jak go ładnie poproszę to nas podwiezie. Który zresztą również chodzi do naszego liceum. Tylko, że do drugiej klasy ..
- Harry, po pierwsze to dzwoń, bo się spóżnisz, a po drugie to nie pojadę z wami. Nie chcę cię tak wykorzystywać - Po sprzeciwie Harrego na temat tego, że on i jego przyjaciel Louis chętnie mnie podwiozą. Który nawiasem mówiąc wygrałam, zdecydowałam się na podróż taksówką.

O bochaterce - Noelle Stark

Noelle Stark
 
Noelle jest nie zrozumianą dziewczyną która od zawsze miała łatkę 'innej'.
Może to przez to, że mieszkała w małym miasteczku w Polsce ? A może to dlatego, że jej rodzina była strasznie religijna, a ona jako jedyna z całej rodziny chciała żyć normalnie ?
Dlatego Noelle przeprowadziła się do Londynu, mając zaledwie 16 lat. Tu właśnie chce znaleść to czego nigdy w zupełnośći nie zaznała, akceptacji i zrozumienia. Może w tym pomoże jej przypadkowo poznany chłopak Harry. A może ktoś inny ..


_______________________________
Rozdział I dodam już dzisiaj. Mam nadzieję, że chociaż trochę spodoba Wam się to co piszę. Miłego czytania ~Noelle